"Wojciech Zembaty, „Koniec pieśni”
- Konrad Staszewski
- 3 lut 2015
- 4 minut(y) czytania
Koniec będzie początkiem
Legendarny król Brytów, Artur Pendragon, umiera w bitwie z Saksonami pod Kamlann w 537 roku. Ginie w niej też większość rycerzy Okrągłego Stołu. Ale Ekskalibur nie zostaje oddany Pani Jeziora, nie tonie w płynnych odmętach historii, bowiem Bedevir ap Hywel, wieloletni giermek marzący o turniejach oraz pięknych damach, wychowany na pieśniach bardów o Camelocie i rozczarowany degeneracją królestwa, chwyta artefakt i ucieka z nim z pola bitwy. Nie wie, że w ten sposób przypieczętowuje nie tylko swój los, ale także losy Igiego, Klimy, Kierczyńskiego, Mab, Morrigan i wielu innych ludzi żyjących w Brytanii i współczesnej Warszawie.
Łukasz Klima Klimkowski jest około trzydziestoletnim, znudzonym życiem i małżeństwem psychologiem. Pracuje w liceum, ale już dawno stało się to dla niego tylko przykrym obowiązkiem. Stracił wiarę w swoje zdolności i marzenia o naprawianiu ludzkości. Jego nowym światem zostały gry RPG. Wszystko się zmienia, gdy pewnego dnia przychodzi do niego Alina. Dziewczyna prosi go o rozmowę z jej dziwnie zachowującym się chłopakiem, dziewiętnastoletnim Igim. Klima, z początku nieufnie podchodzący do sensu swojej pracy i spotkania z chłopakiem, nie wie jeszcze, że to zdarzenie odmieni jego życie. Igi posiada bowiem tajemniczy amulet z czasów Zapomnianego Boga, który może…
Co może i jak łączy się z Ekskaliburem, tego nie zdradzę. Zapraszam do lektury debiutanckiej powieści Wojciecha Zembatego „Koniec pieśni”.
Z pewną rezerwą i ciekawością sięgnąłem po tę pozycję. Twórczość Zembatego do tej pory kojarzyła mi się głównie z opowiadaniami publikowanymi w „Nowej Fantastyce” i zastanawiałem się, jak wypadł w roli autora dłuższej fabuły. Nie zawiodłem się, choć nie jest to debiut na miarę Bernarda Cornwella czy Marion Zimmer Bradley. Lektura „Końca pieśni” sprawiła mi jednak dużo przyjemności i to nie tylko z powodu mojego zachwytu (wręcz fascynacji) „chansons de geste” oraz mitologiami celtycką i skandynawską, ale także wyobraźni autora. Zembaty połączył bowiem nasz współczesny świat z alternatywną wersją legendy. W związku z tym trudno jest mi przyporządkować powieść do jednego literackiego podgatunku. Gdybym musiał, określiłbym ją mianem mitologicznego urban fantasy.
Nie wiem, czy odważyłbym się zestawić brutalnych Celtów i Sasów, druidów oraz Artura ze współczesną Warszawą, grami komputerowymi, muzyką metalową, Novalisem, Arystotelesem, Rockym Balboa i mesjanizmem. Specjalnie dołożyłem ten ostatni element, gdyż Igi jest dla Brytów zbawicielem, który przenosi się do ich rzeczywistości dzięki tabletce Stavalonu stworzonego przez współczesnego druida, profesora Kierczyńskiego.
Skoro już wspomniałem o postaciach… Zembaty powołał do życia wielu swoistych antybohaterów, takich jak Bedevir, tchórzliwy giermek, który zostaje pasowany na rycerza przed ostatnią bitwą Artura – gburowaty, ubrany w łataną zbroję, jednocześnie złodziej Ekskalibura; podstarzały król Artur oddający się rozpuście, zapijaczony i umierający w swym „zasranym” Camelocie (Zembaty w książce używa sporo wulgaryzmów); gruby i zapomniany Myrddin czy zdradziecka Ginewra i jej kochanek Longherin (Lancelot). Takich specyficznych postaci w książce jest więcej, wymienię tylko niektórych: kontrowersyjnego profesora-druida Kierczyńskiego, siostrzenicę Artura – żądną władzy czarodziejkę Morrigan, wieśniaczkę Mab, która oddaje się Cynricowi, synowi Credy i dowódcy Sasów, antykwariusza Ernesta, Dagdę, Brennusa, Agronę. Myślę jednak, że stworzenie zepsutego świata, do którego przynależą prawie wszystkie postaci w powieści, było celowym zamiarem autora.
Głównym bohaterem jest Radosław Igi Jurkiewicz, niedoszły samobójca opętany sennymi koszmarami, „Wybraniec-Nosiciel” tajemniczego amuletu i ukrytego w nim mistycznego jestestwa Zapomnianego Boga. Chłopak jest łącznikiem między dwoma równoległymi światami i dowodzi drużyną po stronie celtyckiej – Bedevirem, druidem Rhodrim i wieśniaczką Mab przeciwko Morrigan, zbuntowanym druidom i czarownikowi Weruskowi, a także Sasom i ich sprzymierzeńcom. W Warszawie natomiast kieruje Klimkowskim, Kierczyńskim i Aliną, którzy walczą z druidami i Ernestem. Jego przeznaczeniem jest zostać nowym Arturem i ma mu w tym pomóc właśnie Klima. W powieści czytelnik obserwuje metamorfozę Igiego z nieudacznika we wzorowego dowódcę w walce dobra ze złem. Co mnie uderzyło u Zembatego? Nie tło historyczne, do którego rzetelnie się przygotował, studiując liczne podręczniki i mitologie, nie imiona niektórych bohaterów (przykładem może być Myrddin, lepiej nam znany jako Merlin), nawet nie współczesna Warszawa, „HWDP” i wykorzystanie Góry Ślęży jako miejsca mocy, tylko wulgarny język, brutalne opisy magicznych obrzędów, których jest moim zdaniem za dużo, a także próba odarcia dobra z maski. Do tej pory bowiem spoglądaliśmy na Legendy Arturiańskie i króla Brytów przez pryzmat ideału rycerstwa i muru chrześcijaństwa, natomiast Zembaty przedstawił ich lud jako zwaśnione rody pragnące uśmiercić własnego króla i przywrócić wiarę w swoich dawnych bogów. Czytając powieść momentami miałem wrażenie, że autor, kreując Celtów, czerpał wiedzę z „Wojny Galijskiej” Juliusza Cezara i późniejszych, podobnych mu opisów zawierających przekłamania. Wydaje mi się także, że Celtowie w brutalności niewiele różnią się od swoich wrogów. „Koniec pieśni” jest dość dobrym debiutem literackim Zembatego, w którym odnajdziemy mitologie irlandzką i skandynawską, elementy historii Brytanii, Rzymu i innych państw, ciekawe lokacje fabuły (Czarny Las, Spustoszone Ziemie, Las Waeld), mrożące krew w żyłach bitwy (z oddziałami Agrony i Brennusa, z Sasami) oraz obrzędy magiczne. Daje to nadzieję na interesujący rozwój literacki autora. Lekturę tej książki, pomimo drobnych niedociągnięć korektorskich i braku przypisów, polecam starszym czytelnikom. Bardzo zaskoczyło mnie zakończenie „Końca pieśni” i myślę, że zadziwi ono także innych. Za możliwość przeczytania i zrecenzowania książki Wojciecha Zembatego dziękuję wydawnictwu Znak literanova oraz Kwartalnikowi Fantastyczno-Kryminalnemu QFANT.
Książkę można kupić m. in. TUTAJ.
Dodatkowe informacje
Autor: Wojciech Zembaty
Tytuł: Koniec pieśni
Data wydania: 2011
Wydawnictwo: Znak literanova
Pozostałe dane: Liczba stron: 416
Wymiary: 144 x 205 mmI
SBN: 978-83-240-1637-2O
prawa: miękka
Język: polski"
Recenzja jest mojego autorstwa i pochodzi ze strony http://www.qfant.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=3651:wojciech-zembaty-%E2%80%9Ekoniec-pie%C5%9Bni%E2%80%9D
Comments